piątek, 8 marca 2013

NIALL


MAM NA IMIĘ (T.I), TYDZIEŃ TEMU PRZEPROWADZIŁAM SIĘ TU, DO LONDYNU. DO TEJ PORY NIE MIAŁAM CZASU DLA SIEBIE, BY POZNAĆ MIASTO,PRZEZ ROZPAKOWYWANIE SIĘ I OGÓLNE POMAGANIE RODZICOM W REMONCIE, NIBY DOM BYŁ NOWY ALE ODŚWIEŻYĆ TRZEBA BYŁO, A ŻE MÓJ MAŁY BRACISZEK NIE BYŁ ZDOLNY DO PRACY BO MA DWA LATKA TO POMAGAĆ MUSIAŁAM JA. DZISIAJ CHCIAŁAM TROCHĘ ODPOCZĄĆ I ROZERWAĆ SIĘ, ZWIEDZIĆ MIASTO. IDZIEMY RAZEM Z MOJĄ KOLEŻANKĄ ZE SZKOŁY. NIE CHODZIMY RAZEM DO KLASY. ONA JAKO JEDYNA OKAZAŁA CHĘĆ ZAKOLEGOWANIA SIĘ Z 'NOWĄ'. IDZIEMY DO CENTRUM HANDLOWEGO, MAMA DAŁA TROCHĘ KASY WIĘC MOŻNA ZASZALEĆ. PRZECHODZIŁYŚMY OBOK WIELKIEGO TŁUMU. NAJPRAWDOPODOBNIEJ JAKIŚ KONCERT. PRÓBUJEMY SIĘ PRZEBIĆ. NAGLE KTOŚ NA MNIE WPADŁ, UPADŁAM I UDERZYŁAM GŁOWA O PODŁOGĘ. TROCHĘ MNĄ POTRZĄSŁO. BYŁAM PRZEZ CHWILE OSZOŁOMIONA I NIE WIEDZIAŁAM CO SIĘ DZIEJĘ. ALE TAK JAK PISZĘ, TYLKO PRZEZ CHWILĘ. ZAUWAŻYŁAM, ŻE OBOK MNIE RÓWNIEŻ KTOŚ LEŻY. BYŁ TO CHŁOPAK, ZDECYDOWANIE. BLOND CHŁOPAK, O NIEBIESKICH OCZACH. BYŁ PRZYSTOJNY. A MOŻE.. TYLKO MI SIĘ WYDAWAŁO? W SUMIE JAKOŚ NIE BARDZO KONTAKTOWAŁAM. CO INNEGO CHŁOPAK, KTÓRY NAJPRAWDOPODOBNIEJ NA MNIE WPADŁ. DYNAMICZNIE ZERWAŁ SIĘ Z PODŁOGI I PODAŁ MI RĘKĘ DO WSTANIE. MIAŁAM WRAŻENIE, ŻE OBSERWUJĄ NAS WSZYSCY ZEBRANI LUDZIE W CENTRUM. JAKBY ROBILI NAM ZDJĘCIA I NAGRYWALI FILMIKI.
ON: PRZEPRASZAM BARDZO NIC CI NIE JEST? WSZYSTKO OK? -PYTAŁ ZAKŁOPOTANY CHŁOPAK.
JA: JASNE, TROCHĘ BOLI MNIE GŁOWA, CHYBA ZA MOCNO PRZYWALIŁAM O PODŁOGĘ - ODPOWIEDZIAŁAM JEDNĄ RĘKĄ TRZYMAJĄC SIĘ ZA GŁOWĘ A DRUGĄ PODTRZYMUJĄC SIĘ ROSE (KOLEŻANKA)
ON: MOŻE CHCESZ JAKĄŚ WODĘ? NAPRAWDĘ WYBACZ, NIE CHCIAŁEM CI NIC ZROBIĆ.
JA: NIE DZIĘKUJĘ, NAPRAWDĘ JESTEŚ BARDZO MIŁY, NIC SIĘ NIE STAŁO, PÓJDĘ JUŻ CZEŚĆ-CHCIAŁAM TROCHĘ GO USPOKOIĆ, WIDAĆ BYŁO, ŻE JEST MU PRZYKRO Z POWODU TEJ CAŁEJ SYTUACJI. CAŁY CZAS POWTARZAŁ 'PRZEPRASZAM' I BYŁO NAWET TROCHĘ SZKODA.
ON: NO DOBRZE.. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM - POWTÓRZYŁ. PATRZAŁ NA MNIE TAK SŁODKO.. JEGO OCZY BYŁY WPROST CUDOWNE. ODESZŁAM RAZEM Z ROSE, CZUŁAM TYSIĄCE PAR OCZU SKIEROWANYCH NA MNIE. PO CZASIE, PO KRÓTKIEJ ROZMOWIE Z ROSE STWIERDZIŁYŚMY, ŻE WPADŁ NA MNIE NIALL Z ONE DIRECTION. W SUMIE FAJNIE TAK? ALE PRZERAZIŁAM SIĘ. WIEDZIAŁAM, ŻE JESZCZE TEGO SAMEGO DNIA, A NAWET W TEJ SAMEJ CHWILI W INTERNECIE BĘDZIE MNÓSTWO MOICH ZDJĘĆ. NIE CHCIAŁAM SIĘ TYM PRZEJMOWAĆ, TO MIAŁ BYĆ DZIEŃ NA RELAKS. NIE UMIAŁAM, PO DWÓCH GODZINACH POSTANOWIŁYŚMY PÓJŚĆ Z ROSE DO MNIE DO DOMU.. PRZECHODZIŁYŚMY ZNOWU KOŁO TEGO MIEJSCA. TEN CHŁOPAK - BYŁ TAM. SIEDZIAŁ NA KANCIE SCENY. PATRZAŁ W TELEFON, NIE MOGŁAM ODERWAĆ OD NIEGO OCZU.
ROSE: CO JEST?
JA: NIC NIC. SZKODA MI GO TROCHĘ.
ROSE: DLACZEGO? CHOCIAŻ W SUMIE.. WIDAĆ BYŁO JAK SIĘ PRZEJMOWAĆ TYM ZAJŚCIEM..
JA: WŁAŚNIE.. CHODŹMY JUŻ - ODPOWIEDZIAŁAM KOLEŻANCE , NIE CHCIAŁAM DALEJ NA NIEGO PATRZEĆ. NIE CHCIAŁAM, ŻEBY MNIE ZAUWAŻYŁ ALE JEDNAK.
NIALL: EJ CZEEKAJ ! - POKRZYKIWAŁ, WIEDZIAŁAM, ZE TO DO MNIE.. ODWRÓCIŁAM SIĘ  W JEGO STRONĘ I UŚMIECHNĘŁAM.
NIALL: JESTEŚ TU JESZCZE. WSZYSTKO OKEJ Z GŁOWĄ? MOCNO UDERZYŁAŚ - ZNOWU ZACZĄŁ.
JA: NIALL, JEST WSZYSTKO OKEJ NAPRAWDĘ. NIE MASZ SIĘ CZYM PRZEJMOWAĆ - ODPOWIEDZIAŁAM MU PATRZĄC W NIEBESKIE OCZKA..
NIALL: OO WIDZĘ, WIESZ KIM JESTEM.. MIŁO. MAM PROŚBĘ, MOGĘ ZROBIĆ SOBIE Z TOBĄ ZDJĘCIE? - ZAPYTAŁ, ZDZIWIŁAM SIĘ. TO RACZEJ JA POWINNAM GO PROSIĆ O ZDJĘCIE.
JA: JASNE, CZEMU NIE. (T.I) JESTEM - CHŁOPAK SIĘ UŚMIECHNĄŁ I WYCIĄGNĄŁ SWÓJ TELEFON. ROSE ODESZŁA WCZEŚNIEJ, CZEKAŁA NA MNIE PRZED GALERIĄ, WIĘC NIALL SAM ZROBIŁ NAM ZDJĘCIE.
JA: MOGĘ ZOBACZYĆ? - POKAZAŁ TELEFON - BOŻE, ZAWSZE MUSZĘ TAK OKROPNIE WYCHODZIĆ? JESTEM STRASZNIE NIEFOTOGENICZNA. HAHA
NIALL: CO TY GADASZ? WYSZŁAŚ PIĘKNIE ! - ZDZIWIŁ SIĘ MOIMI SŁOWAMI CHŁOPAK I ZAPRZECZYŁ IM.
JA: HAHA, WIESZ CO? MUSZĘ JUŻ IŚĆ, ROSE CZEKA NA MNIE, MAMY IŚĆ DO MNIE, WIĘC CZEŚĆ - POŻEGNAŁAM SIĘ.
NIALL: SZKODA, ALE CZEŚĆ. I PRZEPRASZAM ZA UPADEK I DZIĘKUJĘ ZA ZDJĘCIE - ZAKOŃCZYŁ ROZMOWĘ, UŚMIECHNĘŁAM SIĘ PO WYPOWIEDZI. IDĄC ODWRÓCIŁAM SIĘ, CHŁOPAK SPOGLĄDAŁ DALEJ NA MNIE, POMACHAŁAM MU NIEWINNIE. W DOMU Z ROSE WESZŁYŚMY NA TT. CO DO ZDJĘĆ NIE MYLIŁYŚMY SIĘ, BYŁO ICH PEŁNO, FILMIKÓW TEŻ WCALE NIE MAŁO, OBEJRZELIŚMY KILKA.. OKROPNE CO DZIEWCZYNY TAM MÓWIŁY, OCZYWIŚCIE NIEKTÓRE, JEDNE MÓWIŁY NAPRAWDĘ MIŁE I WSPÓŁCZUJĄCE SŁOWA. PRZEGLĄDAJĄC DALEJ ZAUWAŻYŁAM ZDJĘCIE, ZDJĘCIE KTÓRE ZROBIŁ NIALL W GALERII. DODANE PRZEZ NIEGO Z PODPISEM 'JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM (T.I) MAM NADZIEJĘ, ŻE JESZCZE SIE ZOBACZYMY, TYM RAZEM MNIEJ BOLEŚNIE X' ZAŚMIAŁAM SIE DO MONITORA.
ROSE: ZAKOCHAŁAŚ SIĘ DZIEWCZYNO ?! ODPISZ MU :) - ZAPROPONOWAŁA ROSE. TAK JAK POWIEDZIAŁA TAK ZROBIŁAM. 'PRZEPRASZASZ JUŻ 7 RAZ. GUZ SIE GOI, JEST OK.' NIE NAPISAŁAM NIC O SPOTKANIU. NIE WIEDZIAŁAM JAK. ALE CHŁOPAK SAM NAPISAŁ NA PM. W SUMIE TYLKO NA TO CZEKAŁAM. BYŁO JEDNO SPOTKANIE, DRUGIE.. TAK ZACZĘŁA SIE NASZA ZNAJOMOŚĆ, KTÓRA Z CZASEM PRZEMIENIŁA SIĘ W MIŁOŚĆ. MIŁOŚĆ, KTÓRA TRWA DO TEJ PORY. HEJTUJĄCE MNIE DIERCTIONER SĄ DO DZISIAJ I TO SPRAWIA OGROMNY BÓL , MNIE JAK I NIALLOWI. ALE DAJEMY RADĘ, SĄ OBOK NAS OSOBY, KTÓRE NAS WPIERAJĄ I CIESZĄ SIĘ Z NASZEGO ZWIĄZKU


TROCHĘ BANALNE ZAKOŃCZENIE. PRZEPRASZAM
KOMENTARZ=SZACUNEK DLA AUTORA.

czwartek, 7 marca 2013

rozdział 1.

Ten wieczór zleciał mi bardzo szybko bo na zakupach z mamą. Bardzo lubiłam chodzić z nią po mieście, do kawiarni i po całej galerii handlowej, wygłupiałyśmy się razem. W ten sposób nie tracimy kontaktu ze sobą i z każdym takim wypadem jesteśmy sobie coraz to bliższe. Usiadłam przed komputerem. Weszłam na TT. Zobaczyłam, że zatwittował do mnie Max, ma zamiar zjawić się u mnie koło 20.00. Do tej godziny było pareę naście minut. Max wchodził do mnie do pokoju jak i do domu bez pukania, więc nie musiałam otwierać drzwi. Do czasu przyjścia przyjaciela zobaczyłam w google zdjęcia chłopaka z koncertu. Wiedziałam, ze ma na imię Harry, gdy wpisałam to imię wyskoczyło mi wiele stron z niejakim Harrym Stylesem. Weszłam i zobaczyłam, że to dokładnie ten sam koleś co występował na plaży. Puściłam parę piosenek tego zespołu, kilka z nich nawet znałam ze słyszenia. Faktycznie są mega znani. W czasie gdy słuchałam i dalej oglądałam zdjęcie typka z plaży do pokoju wszedł Max.
MAX: Postanowiłaś dowiedzieć się o nim czegoś więcej ? - powiedział z uśmiechem na twarzy - widzę nie jest ci taki obojętny. - dokończył Max siadając na łóżku.
LUCY: Max, Max ..już nawet nie można wiedzieć kim jest chłopak, który wypił mi wodę? -powiedziałam Maxowi, śmiejąc się głupio w jego stronę. W pokoju nastała cisza, piosenka się skończyła, a ja z Maxem się nie odzywaliśmy. W końcu on zabrał głos.
MAX: I co tam? Dzwonił ktoś dzisiaj do ciebie? - mówił leżąc na łóżku i patrząc się w sufit.
LUCY: Dlaczego pytasz? Nikt nie dzwonił, nawet dobrze bo nie mam ochoty z nikim gadać, jestem padnięta po dzisiejszym dniu. -odpowiedziałam, a Maxymilian szepnął tylko ciche 'aa'
MAX: A może jednak? Sprawdź telefon -zachowywał się dziwnie.
LUCY: Max o co ci chodzi? Nikt do mnie nie dzwonił, patrz.. - chwyciłam telefon z biurka by uświadomić mu, że mam rację, gdy odblokowałam telefon, zobaczyłam 1. nieodebrane połączenie. Az mnie zatkało, skąd on wiedział, że ktoś mógł dzwonić? Spojrzałam na chłopaka i na telefon.
LUCY: ale..faktycznie ktoś dzwonił, 7 minut temu, to pewnie jak słuchałam piosenek i nie słyszałam. -Max aż się zerwał z łóżka.
MAX: oddzwoń ! może to coś ważnego. Może to KTOŚ ważny. - nalegał, patrzałam na niego i nie wiedziałam dlaczego się tak zachowuje. Wybrałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
KTOŚ: Halo? -usłyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie.
LUCY: Cześć. Z tego numeru koś do mnie dzwonił około 10 minut temu. Pomyłka czy coś ważnego? - nie lubiłam rozmawiać z nieznajomymi numerami, nigdy nie wiedziałam co mam powiedzieć.
ON: Lucy? To żadna pomyłka. Fajnie, że oddzwoniłaś.Pamiętasz chłopaka, który wypił ci wodę na plaży, wczoraj? To właśnie ja. i z góry przepraszam.
LUCY: Pamiętam, pamiętam.. ale.. skąd masz mój numer? i po co dzwonisz tak wg.?
HARRY:  Od Twojego przyjaciela. Dzwonię by się z Tobą umówić. Tak. Chcę byś wyszła, ze mną na małą kawę lub krótki spacer. Co o tym sądzisz? - gdy usłyszałam, że Harry ma numer od Maxa myślałam, że go uduszę, na jego twarzy zawitał tzw 'banan', gdy skapnął się, że to Harry i powiedział w moją stronę ciche 'nie ma za co' puszczając przy tym oczko. Ale gdy usłyszałam, ze Harry chce się ze mną spotkać to tym razem na mojej twarzy zagościł uśmiech. Nie chciałam zgrywać łatwej więc odpowiedziałam:
LUCY: Po co chcesz się ze mną spotykać?
HARRY: Powiem Ci, jak się zgodzisz - oznajmił
LUCY: Ok. Gdzie i kiedy? - zgodziłam się
HARRY: Jutro wieczorem, a adres wyśle ci sms ok ?
LUCY: Jasne, do zobaczenia jutro -rozłączyłam się. Max od razu wypytywał, czy z nim idę i takie tam. Szczerze? Jakoś nie bardzo go słuchała bo myślałam.. o Harrym. Dziwne uczucie serio. Cały następny dzień był cudowny. Cieszyłam się na to spotkanie, nie wiem dlaczego, przecież ja go wcale nie znałam. Nie wiem jaki jest, mam nadzieję, że poznam go dobrze osobiście. Czytałam i słyszałam, że to podrywacz i że miał dużo dziewczyn, ale chcę się o tym sama przekonać. Dowiedzieć, podpytać. Internetowi nie można wierzyć. Zwłaszcza stronom plotkarskim. Za godzinę mam się z nim spotkać. Adres wysłał mi już wczoraj wieczorem. Teraz się szykuję. Max tak bardzo chciał mi w tym pomóc, ale w końcu są jakieś granice prywatności, prawda? Wychodzę, wolnym krokiem idę w podane przez Harrego miejsce, emocje jakie we mnie siedzą są nie do opisania. Czuję i radość i szczęście ale też strach i skrępowanie. Mam różnorodne odczucia. Z każdą sekundą inne. To mi nie daję normalnie funkcjonować. Nie wiem jak się przy nim zachowam. Dochodzę do kawiarni, widzę go, tę samą sylwetkę, tę samą postać  co na plaży.. idę zdenerwowana, podchodzę coraz bliżej...

KOMENTARZ=SZACUNEK DLA AUTORA

środa, 6 marca 2013

PROLOG

Mam na imię Lucy , jestem 19-letnią dziewczyną o ciemnych włosach. Na co dzień się uczę, ale aktualnie są wakacje, dlatego pracuję w plażowym butiku. praca jak każda inna, ale dosyć ciekawa, codziennie widzę jakieś śmieszne sytuacje i sceny ludzi. Jutro ma się odbyć jakiś koncert charytatywny dla fundacji Red Nose Day. Dokładnie nie wiadomo kto będzie występował, ponieważ jest to niespodzianką, która ma zwabić tych ciekawskich. Taki 'chwyt reklamowy'. Godzina 19.30 kończę właśnie swoją pracę i zbieram się do domu razem z Maxem. Zaczepił nas szef.  
SZEF: Mam dla was propozycję, A konkretnie, chcę abyście, wy jutro, obydwoje obsługiwali klientów na koncercie, z pewnością będzie ich dużo.. więc?Z Maxem spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. Przecież jutro mieliśmy mieć wolne. 
MAX: Ale szefie, przecież jutro mamy mieć wolne.
LUCY: I w dodatku tych ludzi będzie mnóstwo, nie damy rady. - przerwałam MaxowiSZEF: I właśnie dlatego chcę abyście to wy obsługiwali tych klientów, bo jesteście najlepszymi pracownikami, to nie ma co ukrywać  Pensja będzie kilkakrotnie wyższa, nie martwcie się o to. - podsumował szef.Po chwili zastanowienia się, razem z Maxem postanowiliśmy przyjąć ofertę naszego szefa. Po 1. dlatego, że trochę więcej pieniędzy się przyda a po 2. dlatego, że skoro szef tak w nas wierzy to warto spróbować. Razem z Maxem poszliśmy do domu, odprowadził mnie. Zawsze to robi. Po wejściu do domu, pochwaliłam się mamie propozycją od szefa. Mama mi pogratulowała, zawsze mówiła mi takie rzeczy, zawsze cieszyła się z moich sukcesów. Kolejny dzień zaczął się od porannego prysznica i śniadania. Koncert na plaży miał się zacząć od godz. 14.00, dlatego zjawić się mieliśmy godzinę przed rozpoczęciem by przyszykować wszystkie gadżety i zabawki przeznaczone do sprzedaży. Aktualnie w domu wybierałam odpowiednie ciuchy. Dzień był upalny, dlatego też ciuchy musiały być odpowiednie do pogody [STRÓJ]. Godzina 11.40. Max przyszedł po mnie. Wyszliśmy i powolnym krokiem na czas dotarliśmy na miejsce. Już wtedy na plaży było sporo osób a przecież do całej imprezy była jeszcze godzina. Dalej nie wiedziałam kto ma wystąpić, szef również nie chciał nic powiedzieć. Byłam ciekawa, nie powiem, że nie. Zrobiliśmy wraz z Maxem to co mieliśmy do zrobienia i wyszliśmy przed butik usiąść na krzesełka przy stoliku, obserwując ruch na plaży. Głównie były to dziewczyny, które w pewnym momencie zaczęły piszczeć, to był naprawdę głośny pisk. Z ciekawości aż wstaliśmy ze swoich miejsc. Było bardzo ciężko kogokolwiek zobaczyć przez skakanie dziewczyn. Koleś, tak był to koleś, mężczyzna, chłopak. Zobaczyłam go. Znałam skądś tę twarz. Nie wiedziałam skąd. Nie miałam głowy do zapamiętywania twarzy. Chłopak szedł w naszą stronę, w stronę stolika mojego i Maxa. Był coraz bliżej, ale wpatrywanie się w niego przerwał wołający szef. 
SZEF: Lucy! Max! chodźcie no to! trzeba się zająć klientami - no tak, przez te zapatrzenie nie ogarneliśmy, że ktoś wszedł do sklepu. 
MAX: już szefie! juz. -krzyknął Max. Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy.Obsłużyliśmy co najmniej 40 klientów, a było ich w sklepie coraz to więcej. Do sklepu wszedł ten sam chłopak, co szedł w stronę stolika kilka minut temu, ale nie wszedł tak jak inni, przez wejście frontowe, tylko od tyłu. Jak by był u siebie. Akurat w tym momencie byłam na zapleczu by wziąć łyka wody. Odwróciłam się a serce mi zamarło. Chłopak stał i się patrzał. Wydawał się dziwny 
LUCY: CO ty tu robisz? Wyjdź stąd, jeżeli chcesz coś kupić to drugą stroną wejdź. To miejsce dla personelu. 
ON: już idę, Tylko... mogę łyka? - pokazał palcem na wodę. 
LUCY: mm, jasne - powiedziałam tak trochę zdziwiona i zaskoczona pytaniem. Naprawdę dziwny typ. Półtorej godziny później nie było już w sklepie nikogo. Koncert się zaczął, więc każdy był na plaży, przed sceną. Max zawołał mnie zebym poszła zobaczyć kto gra. Na plaży było bardzo głośno. Gdy zasiadłam przy boku Maxa, zauważyłam, że na scenie występuje chłopak ten sam co wszedł mi do sklepu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odruchowo na mojej twarzy też pojawił się uśmiech. Max to zauważył. 
MAX: znasz go? - kiwnął głową w kierunku występującego. 
LUCY: co ty. Koleś wbił mi do sklepu, wypił wodę i cieszy twarz, 
MAX: ty też obojętna nie jesteś widzę - drażnił się Max. Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami. Lubilam tę drażniące rozmowy z Maxem. Był naprawdę spoko kolegą i przyjacielem. Niedaleko sceny był sklepik z jedzeniem i piciem. Poszłam tam, by kupić wodę. Płacąc za nią, usłyszałam jak chłopak ze sceny zwraca się w moim kierunku. 
ON: Przeprasza bardzo, ale to chyba ja powinienem płacić za tę wodę, wypilem Twoją więc.. -odwróciłam się w stronę sceny. 
LUCY: stać mnie jeszcze na wodę kolego. Nie potrzebuję jałmużny.- Było trochę nie zręcznie mówić, gdy cała publiczność się na mnie patrzała. Z głową w dół poszłam na swoje miejsce, w połowie zakrywając twarz butelką. Czułam, że chłopak mnie obserwuje po czym zaczął grać i śpiewać wraz z zespołem. Przez kolejne 2H nic się nie działo. Ale zauważyłam jak koleś ze sceny gada z .. Maxem !Max? - powiedziałam głośniej. Postanowiłam się nie wtrącać mimo, że miałam wielką ochotę i chęć dowiedzenia się o co chodzi. Poszłam na zaplecze. Przyszedł Max. Zachowywał się zupełnie normalnie Obserwowałam go i stwierdziłam, że świruje. W sumie, dlaczego tak przejmuję się tym chłopakiem? postanowiłam nie zachrzątać se tym głowy. Po skończeniu pracy poszłam do domu, oczywiście z Maxem. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się jak w każdej drodze do domu. 



KOMENTARZ= SZACUNEK DLA AUTORA.

BOHATEROWIE

Lucy Collins.
19 lat.
Mieszka w Londynie od małego.
Z jest pochodzenia jest pół polką poł angliczka, 
 perfekcyjnie mówi po angielsku jak i po polsku.
Ma starszego brata, który mieszka w Irlandii.
Pracuje w małym butiku na plaży.
Ma bardzo dobrego i wiernego przyjaciela Maxa.
Jej mama bardzo ją wspiera w każdej sytuacji i doradza.

 Max Akers.
19 lat.
Mieszka w Londynie. Z pochodzenia jest anglikiem.
Ma dwie młodsze siostry.
Wraz z Lucy pracuje w butiku na plazy.
Jest jej bardzo dobrym przyjacielem.

Niall Horan
19lat
członek zespołu One Direction.
na co dzień zwykły nastolatek, cieszący się życiem.

Zayn Malik
19lat
członek zespołu One Direction.
na co dzień zwykły nastolatek, cieszący się życiem.


Louis Tomlinson
21lat
członek zespołu One Direction.
na co dzień zwykły nastolatek, cieszący się życiem.
Liam Payne
19lat
członek zespołu One Direction.
na co dzień zwykły nastolatek, cieszący się życiem.


Harry Styles
18lat
członek zespołu One Direction.
na co dzień zwykły nastolatek, cieszący się życiem.





wtorek, 5 marca 2013

ZAPRASZAM

ZAPRASZAM DO WPISYWANIA SIĘ NA LISTĘ POLISH DIRECTIONERS (ZAKŁDKA U GÓRY)  ORAZ ZAJRZENIA NA FANPEJDŻA ORAZ POLAJKOWANIE GO : KLIKNIJ  A TAKŻE NA ASKA klinij , GDZIE MOŻECIE ZADAĆ MI MNÓSTWO PYTAŃ DOTYCZĄCYCH BLOGA, IMAGINÓW, STRONY, CHŁOPCÓW, CZY TEŻ ŻYCIA PRYWATNEGO JEŻELI CHCECIE SIĘ DOWIEDZIEĆ CZEGOŚ WIĘCEJ O MNIE :) 

twitter @yeahbuum

PRZEPROSINY

Przepraszam, że nic nie dodałam od 29.02 ale przysięgam, że czasu brak. Jakiegokolwiek. Postaram się nadrobić to imaginem, którego dodam być może jutro lub opowiadaniem kilkunasto rozdziałowym ? Jak wolicie ? :) 


bardzo chcę podziękować wam za:
25k wyświetleń i 14 obserwatorów 

wtorek, 29 stycznia 2013

ZAYN

-Mamo jak poznałaś się z tatą? - pytała wasza młodsza córka.-Oj kochanie, opowiadałam Ci to już setki razy - odpowiedziałaś.-tak, ale to jest piękna historia, opowiedz jeszcze raz.. - nalegała- no dobrze -zgodziłaś się.Dawno temu jak jeszcze byłam piękną i młodą kobietka..-Ale kochanie! ty nadal taka jesteś :) piękna i młooda :) - przerwał ci Zayn.-Dobra, nie wygłupiaj się wariacie.Tak więc szukałam wtedy pracy by się utrzymać, z tego względu, że sytuacja finansowa moich rodziców była trudna, poszłam do jednej wytwórni płytowej aby zapytać się czy mogę pracować tam jako asystentka..niestety mieli już pełny zestaw pracowników i dla mnie nie było już miejsca. Ten dzień był dla mnie koszmarem. Odwiedziłam jeszcze dwie inne placówki, ale tam też nie miałam szansy pracować. Usiadłam na ławce pod  jakimś ogromnym apartamentem, by się jakoś uspokoić, zaczął padać deszcz, ulewa totalna, a ja kilkanaście kilometrów od domu. W tedy z tego wielkiego apartamentu wyszedł przystojny mężczyzna..-to był tatuś prawda? - zapytała córka-tak kochanie to był tatuś - odpowiedziałaś, owijając rękę o szyję swojego męża.A więc podszedł do mnie :-nie jest ci przypadkiem mokro? -zapytał krzycząc.bo krople deszczu jakie leciały wydawały bardzo duży hałas-Troche jest, przepraszam ty tu mieszkasz? przeszkadzam ci siedząc tutaj? już się zmywam - wstałam by odejść ale tatuś zatrzymał mnie łapiąc za rękę.-Nie no co ty. Właściwie przyszedłem, żeby zapytać czy nie chcesz wejść i się osuszyć, chodź - po raz kolejny złapał mnie za rękę i zaprowadzić do środka. Apartament robił naprawdę mega wrażenie.. mój dom chował się w porównaniu do tamtego. Chłopak dał mi ręcznik i męskie ciuchy, raczej były to jego ciuchy.. biała koszulka i krótkie spodenki, do tego ogromne skarpetki , które nie ukrywam były ciepłe i przyjemne.- Co się stało, że siedziałaś tam na zewnątrz i płakałaś w deszczu? -zapytał mnie- Wiesz to naprawdę nie jest ważne, nie chcę Cię zamęczać moimi problemami i głupimi niepowodzeniami.. - odpowiedziałam mu- Mów, chętnie wysłucham, naprawdę - uśmiechnął się, a ja zobaczyłam ten piękny blask w jego oczach. Skoro tak bardzo chciał byś mu opowiedziała ten beznadziejny dzień to, to zrobiłaś. - Mówisz, że chcesz pracować jako asystentka w studiu nagraniowym, tak? - zapytał mnie z dziwnie podejrzanym uśmiechem na twarzy.- No tak, chciałabym, ale to chyba niemożliwe.- wszystko jest możliwe mala, trzeba tylko się postarać.. albo mieć wtyki.Na te słowa nie odpowiedziałam mu nic, tylko się uśmiechnęłam i popiłam czekoladę, którą przyrządził Zayn. Przez moment przystanelismy  w milczeniu, wpatrując się w iskrzący płomień w kominku.- aa, jeszcze prosiłbym Cię o numer telefonu - odezwał się jako pierwszy- a mogę wiedzieć po co? - spojrzałam na niego.. -oj.. po prostu daj - wykręcił się od odpowiedzi. Jak chciał to podałam a on zapisał u siebie w telefonie. Stwierdzilam, że muszę już iść do domu, nie chciałam sie narzucać Zaynowi. -Puszczę się tylko wtedy, jeśli dasz się odprowadzić - powiedział stanowczo, torując mi drogę.- będzie mi bardzo miło, jeśli będziesz towarzyszył mi w drodze powrotnej. - powiedziałam to do  niego tak szarmancko. Zaraz po tym jak przebrałam się w już suche ciuchy, wyszliśmy z apartamentu chłopaka. Dojście do domu zajęło nam prawie 2 razy tyle czasu niż normalnie dochodziłam sama, ale to tylko dlatego, że bardzo dobrze nam się rozmawiało..a tatuś wybierał najdłuższe uliczki miasta. Dotarliśmy. Wtedy był czas na pożegnanie.-Nie lubię pożegnań - powiedzieliśmy oboje w tym samym czasie, stojąc na przeciwko siebie.. blisko siebie-dobrze się bawiłem z tobą- powiedział- też się z tobą dobrze bawiłam - brzmiało to banalnie, ale w tamtym momencie nie mogłam z siebie wydusić nic innego. - mam nadzieję, ze może się kiedyś przypadkiem jeszcze spotkamy.-Oj na na pewno - powiedział i szybko dodał - dobranoc - dając mi całusa w policzek i tuląc się do mnie-Dobranoc Zayn - odparłam cicho pozostawiając wzrok na jego oczach.Odeszłam w stronę drzwi, a on ruszył w stronę domu.
córka: spotkaliście się później?Zayn: słuchaj to się dowiesz.
Na drugi dzień nie mogłam nie myśleć o Zaynie, a on o mnie.. wczorajszy wieczór wpędził nas w zawrót głowy.. Kolejnego dnia dostałam telefon z jednego studia nagraniowego z propozycją pracowania tam jako asystentka.. 'tak nagle? ni stąd ni z owąd?' - pomyślałam, ale przyjęłam propozycję Na drugi dzień miałam przyjść pod dany adres, na rozmowę. Zastanawiałam się tylko czy to nie przypadkiem sprawa Zayna. Brałam to pod uwagę ale nie mogłam być na 00% pewna bo kilka tygodni temu wysłałam też swoje CV do różnych studiów nagraniowych. Okey. Dzień wizyty w mojej nowej pracy, wyszykowana byłam już od godziny. Pora na wyjście. Po drodze cały czas zastanawiałam się czy to możliwe by Zayn zrobił to dla mnie.. w sumie to byłoby bardzo miłe.. w tamtej chwili stałam pod ogromnym budynkiem, myślałam, że to nie tu, spojrzałam na kartkę, którą miałam przed sobą, myliłam sie, kartka podawała dokładnie ten sam adres przy, którym się znajdowałam. Weszłam do środka, wnętrze? cudowne. Nie bardzo wiedziałam, gdzie mam iść dalej, zapytałam się przypadkowego chłopaka, który właśnie stał przed maszyna z napojami.- cześć, przepraszam, wiesz może, gdzie moge zglosić się do szefa tego całego studia - zapytałam. Chłopak odwrócił się,  a ja oniemiałam. Tym człowiekiem był mój mąż, a wasz tatuś. Uśmiechnął się lekko swoim zajebistym uśmiechem, które pociągało jak cholera.-Myślę, że ja Ci mogę pomóc - patrzył na mnie dalej, chyba chciał zobaczyć moją reakcję.-hah, Zayn? co ty tu robisz? - zapytałam trochę zszokowana ale mówiłam też przez lekki ubaw.- Pracuję? Mam nadzieję, ze nie zapomnialaś o tym, że jestem jednym z członków 1D i czasem przychodzę tu z nimi nagrywać - mówil z tym jego uśmiechem na twarzy.- No wiem, wiem.. czyli - w jednej chwili wszystko zaczęło mi sie układać w całość- to ty mi załatwiłeś tę pracę?- nie ma za co! w zamian za to wystarczy zaproszenie na kawę i buziak. - chłopak skierował palec wskazujący na  policzek i nie miałam wyboru musiałam to zrobić, ale zrobiłam to z wielka przyjemnością.- No to skoro tak nalegasz na tę kawę to może o 18:00 ? - Tylko.. ja jeszcze nie wiem o której kończę.. bo wiesz właśnie idę na spotkanie z szefem..- Spoko. Później niż o 18.00 nie skończył.. Tutaj każdy do tej pracuje.. Więc umówieni? czekam przed studiem.- No okej. To co? idziemy? - zapytałam chłopaka, który miał mnie zaprowadzić do celu. Uśmiechnął się do mnie i podparł rękę o bok tak bym mogła go złapać. Szliśmy wtedy jak stare małżeństwo. Przed spotkaniem trochę się denerwowałam, ale Zayn mnie uspokajał mówiąc, że na pewno wszystko będzie dobrze. Tak było, Toj nowy szef był wobec mnie bardzo uprzejmy i miły, już nie mogłam się tego by poznać nowych ludzi w firmie. Szef jak i Zayn zapewniali mnie, że każdy jest tutaj tak samo uprzejmy jak oni sami. Skoro tak, to już kochałam tych ludzi. Dzień w firmie minął mi bardzo szybko i okey, nawet za dużo sie nie napracowałam bo ludzie z branży co chwilę mnie zagadywali, na prośbę szefa, to mialo być po to bym odnalazła sie tam. Wiedziałam, że to dzięki Zaynowi mam to wszystko. Byłam mu tak bardzo wdzięczna. Nadszedł koniec mojego pierwszego dnia, a zarazem początek randki z tatą. Odłożyłam potrzebne klucze i indentyfikatory z firmy na miejsce i poszlam przed studio, gdzie czekał z uśmiechem Zayn z kwiatami w ręku.-Cześć ! a te kwiaty? Kiedy, ty je kupiłeś? - przecież cały dzień byl w studio.-Nie kupiłem ich. Tak na serio to wziąłem z pokoju nagraniowego, leżały jako ozdoba.- hahaha, wariat - powiedziałam z bananem na twarzy do Zayna patrząc mu prosto w oczy, które zwalały z nóg. - to co do Lusi? - tak nazywała się kawiarnia w której robili najlepsze kawy w mieście.- Do Lusi ! - krzyknął Malik z ruchem jakby chciał zasalutować. ruszyliśmy.po drodze trochę pogadaliśmy, nie były to rozmowy na wysokim poziomie, bo rozmów o nieudanych przygodach seksualnych i dziwnych opowiadaniach Zayna z jego snów nie można bylo zaliczyć do rozmów na poziomie, ale takie lubiłam najbardziej, przynajmniej mogłam się pośmiać..Po drodze tato złapał mnie za rękę, zrobił to bardzo odważnie bo bez żadnych zahamowań, ale cóż nie sprzeciwiłam się temu, samą mnie do niego ciągło. Po parunastu minutach miłego spaceru, dotarliśmy do kawiarnii, zamówiliśmy kawę i przeszliśmy do rozmowy.- to co zrobiłeś podczas spaceru.. - zaczęłam rozmowę- tak wiem.. to było.. nie na miejscu, prawda? wybacz - powiedział trochę skrępowany.-Czekaj! daj mi dokończyć Zayn. To co zrobiłeś podczas spaceru, było bardzo miłe - po tych słowach Zayn się uśmiechnął i rozluźnił, a ja dokańczałam, ale czy to oznacza, że jestesmy razem?- Zayn spojrzał na mnie, chwilę milcząc zawarł głos.- to czy jesteśmy razem zależy od Ciebie. Ja tego chcę.Jeżeli ty też to pewnie, jeżeli wolałabyś poczekać to poczekam, dam ci czas. Wszytko ma swój czas skarbie - na mojej twarzy pojawił się uśmiech.- Chcę tego, sądzę, że dobrze się dogadujemy, a to jest ważne i mogłoby coś z tego wyjść.- Cieszę się, ze to powiedziałaś - podniósł się z krzesełka i przeciągając się przez stół pocałował mnie w usta. Przerwała nam kelnerka, która właśnie podała nam zamówioną wcześniej kawę. z lekkim zawstydzeniem oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem i rumieńcami na twarzy, tedy już wiadome było, ze ja i tata jesteśmy razem. Cieszyłam się z tego powodu bo tata był.. ykhy, znaczy jest cudownym chłopakiem. Na każdym kroku pokazywał jak mnie kocha i jaka jestem dla niego ważna. Rzadko występowały między nami jakieś kłotnie. A chłopcy z zespoły i rodzina szybko mnie polubili.córka: I wtedy yłam ja ! - dumnie powiedziała Twoja starsza córka.Zayn: No tak, to prawda córeczko - zayn w tym momencie przytulił was wszystkich. Ciebie i wasze dwie córki. Często robiliście takie wspólne wieczory, gdzie opowiadaliście razem z Zaynem historie  z waszego związku.