środa, 6 marca 2013

PROLOG

Mam na imię Lucy , jestem 19-letnią dziewczyną o ciemnych włosach. Na co dzień się uczę, ale aktualnie są wakacje, dlatego pracuję w plażowym butiku. praca jak każda inna, ale dosyć ciekawa, codziennie widzę jakieś śmieszne sytuacje i sceny ludzi. Jutro ma się odbyć jakiś koncert charytatywny dla fundacji Red Nose Day. Dokładnie nie wiadomo kto będzie występował, ponieważ jest to niespodzianką, która ma zwabić tych ciekawskich. Taki 'chwyt reklamowy'. Godzina 19.30 kończę właśnie swoją pracę i zbieram się do domu razem z Maxem. Zaczepił nas szef.  
SZEF: Mam dla was propozycję, A konkretnie, chcę abyście, wy jutro, obydwoje obsługiwali klientów na koncercie, z pewnością będzie ich dużo.. więc?Z Maxem spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. Przecież jutro mieliśmy mieć wolne. 
MAX: Ale szefie, przecież jutro mamy mieć wolne.
LUCY: I w dodatku tych ludzi będzie mnóstwo, nie damy rady. - przerwałam MaxowiSZEF: I właśnie dlatego chcę abyście to wy obsługiwali tych klientów, bo jesteście najlepszymi pracownikami, to nie ma co ukrywać  Pensja będzie kilkakrotnie wyższa, nie martwcie się o to. - podsumował szef.Po chwili zastanowienia się, razem z Maxem postanowiliśmy przyjąć ofertę naszego szefa. Po 1. dlatego, że trochę więcej pieniędzy się przyda a po 2. dlatego, że skoro szef tak w nas wierzy to warto spróbować. Razem z Maxem poszliśmy do domu, odprowadził mnie. Zawsze to robi. Po wejściu do domu, pochwaliłam się mamie propozycją od szefa. Mama mi pogratulowała, zawsze mówiła mi takie rzeczy, zawsze cieszyła się z moich sukcesów. Kolejny dzień zaczął się od porannego prysznica i śniadania. Koncert na plaży miał się zacząć od godz. 14.00, dlatego zjawić się mieliśmy godzinę przed rozpoczęciem by przyszykować wszystkie gadżety i zabawki przeznaczone do sprzedaży. Aktualnie w domu wybierałam odpowiednie ciuchy. Dzień był upalny, dlatego też ciuchy musiały być odpowiednie do pogody [STRÓJ]. Godzina 11.40. Max przyszedł po mnie. Wyszliśmy i powolnym krokiem na czas dotarliśmy na miejsce. Już wtedy na plaży było sporo osób a przecież do całej imprezy była jeszcze godzina. Dalej nie wiedziałam kto ma wystąpić, szef również nie chciał nic powiedzieć. Byłam ciekawa, nie powiem, że nie. Zrobiliśmy wraz z Maxem to co mieliśmy do zrobienia i wyszliśmy przed butik usiąść na krzesełka przy stoliku, obserwując ruch na plaży. Głównie były to dziewczyny, które w pewnym momencie zaczęły piszczeć, to był naprawdę głośny pisk. Z ciekawości aż wstaliśmy ze swoich miejsc. Było bardzo ciężko kogokolwiek zobaczyć przez skakanie dziewczyn. Koleś, tak był to koleś, mężczyzna, chłopak. Zobaczyłam go. Znałam skądś tę twarz. Nie wiedziałam skąd. Nie miałam głowy do zapamiętywania twarzy. Chłopak szedł w naszą stronę, w stronę stolika mojego i Maxa. Był coraz bliżej, ale wpatrywanie się w niego przerwał wołający szef. 
SZEF: Lucy! Max! chodźcie no to! trzeba się zająć klientami - no tak, przez te zapatrzenie nie ogarneliśmy, że ktoś wszedł do sklepu. 
MAX: już szefie! juz. -krzyknął Max. Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy.Obsłużyliśmy co najmniej 40 klientów, a było ich w sklepie coraz to więcej. Do sklepu wszedł ten sam chłopak, co szedł w stronę stolika kilka minut temu, ale nie wszedł tak jak inni, przez wejście frontowe, tylko od tyłu. Jak by był u siebie. Akurat w tym momencie byłam na zapleczu by wziąć łyka wody. Odwróciłam się a serce mi zamarło. Chłopak stał i się patrzał. Wydawał się dziwny 
LUCY: CO ty tu robisz? Wyjdź stąd, jeżeli chcesz coś kupić to drugą stroną wejdź. To miejsce dla personelu. 
ON: już idę, Tylko... mogę łyka? - pokazał palcem na wodę. 
LUCY: mm, jasne - powiedziałam tak trochę zdziwiona i zaskoczona pytaniem. Naprawdę dziwny typ. Półtorej godziny później nie było już w sklepie nikogo. Koncert się zaczął, więc każdy był na plaży, przed sceną. Max zawołał mnie zebym poszła zobaczyć kto gra. Na plaży było bardzo głośno. Gdy zasiadłam przy boku Maxa, zauważyłam, że na scenie występuje chłopak ten sam co wszedł mi do sklepu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odruchowo na mojej twarzy też pojawił się uśmiech. Max to zauważył. 
MAX: znasz go? - kiwnął głową w kierunku występującego. 
LUCY: co ty. Koleś wbił mi do sklepu, wypił wodę i cieszy twarz, 
MAX: ty też obojętna nie jesteś widzę - drażnił się Max. Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami. Lubilam tę drażniące rozmowy z Maxem. Był naprawdę spoko kolegą i przyjacielem. Niedaleko sceny był sklepik z jedzeniem i piciem. Poszłam tam, by kupić wodę. Płacąc za nią, usłyszałam jak chłopak ze sceny zwraca się w moim kierunku. 
ON: Przeprasza bardzo, ale to chyba ja powinienem płacić za tę wodę, wypilem Twoją więc.. -odwróciłam się w stronę sceny. 
LUCY: stać mnie jeszcze na wodę kolego. Nie potrzebuję jałmużny.- Było trochę nie zręcznie mówić, gdy cała publiczność się na mnie patrzała. Z głową w dół poszłam na swoje miejsce, w połowie zakrywając twarz butelką. Czułam, że chłopak mnie obserwuje po czym zaczął grać i śpiewać wraz z zespołem. Przez kolejne 2H nic się nie działo. Ale zauważyłam jak koleś ze sceny gada z .. Maxem !Max? - powiedziałam głośniej. Postanowiłam się nie wtrącać mimo, że miałam wielką ochotę i chęć dowiedzenia się o co chodzi. Poszłam na zaplecze. Przyszedł Max. Zachowywał się zupełnie normalnie Obserwowałam go i stwierdziłam, że świruje. W sumie, dlaczego tak przejmuję się tym chłopakiem? postanowiłam nie zachrzątać se tym głowy. Po skończeniu pracy poszłam do domu, oczywiście z Maxem. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się jak w każdej drodze do domu. 



KOMENTARZ= SZACUNEK DLA AUTORA.

6 komentarzy:

  1. Dawaj dalej jest super!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ! Jutro wezmę się za 1 rozdział.. :) Powiadomie was o tym na stronce

      Usuń
  2. fajny ciekawe co dalej. czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety na drugą część trzeba poczekać. Ale na pewno powiadomie o drugiej części na strone na fb! X

      Usuń
  3. suuper ;*** czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm fajnie się zapowiada ;))

    OdpowiedzUsuń